po drugiej stronie drzwi – rzucił. – Celeste, bogini, c

po drugiej stronie drzwi – rzucił. – Celeste, bogini, czy nie miałem już dość przygód jak na jedną noc? Może mogłabyś ich uśpić. Obiecuję, iż posprzątam cały bałagan, którzy zrobili. Trzask, śmiech, łomot. – Pij kozie siki, ty oślizly gołębi fiucie! – Nikodemus zmarszczył brwi w stronę zamkniętych drzwi. – Dev, czy gołębie mają fiuty? – PROOOOSTY JOHN! – Mężczyzna wydobył z siebie okrzyk bojowy. Nikodemus z westchnieniem otwarł drzwi i wszedł do środka. Natychmiast musiał odskoczyć, by uniknąć klątwy wjejunusie, która przemknęła obok różową smugą. Ze wszystkich wspólnych języków magicznych jejunus był najsłabszy – prawdę mówiąc, był tak słaby, iż używano go tylko do nauczania. Miał prostą składnię, a jego znaczne różowe runy były identyczne jak zwykłe głoski, co oznaczało, iż prawie niemożliwe było użycie błędnej pisowni, prowadzące do dysczaru, co czyniło go bezpiecznym dla kakografów. Być może jeszcze istotniejszy był fakt, iż ich miękka, gąbczasta tekstura czyniła je bezpiecznymi w użyciu. Klątwa, która o parę centymetrów minęła nos Nikodemusa, brzmiała: ZNAJDŹ [lewy pośladek Johna] i PODPISZ (Zjadam miękkie kupki). Nikodemus jęknął. – Prosty John! – radośnie wykrzyknął olbrzym. Kolejny trzask. Zajrzawszy w głąb sali, Nikodemus zobaczył dumnego Johna, trzymającego kilka zdań z tekstem: SKASUJ [czar Devin]. John przełożył ręce przez szpary w górnej częściach rękawów, by dobrze widzieć język formowany w swoich potężnych mięśniach. Wszędzie wokół niego leżały poprzewracane krzesła i rozrzucone kartki. Olbrzym uformował w bicepsie następne zdanie w jejunusie i zsunął je w dół, do zaciśniętej pięści. Śmiejąc się w sposób niekontrolowany, odchylił potężne ramię i rzucił: ZNAJDŹ i UDERZ [prawy pośladek Devin]. Miękka pomarańczowa kula pomknęła przez salę szybciej, niż Nikodemus mógł za nią nadążyć wzrokiem. Devin czmychnęła za przewrócony stół, ale klątwa Johna przeleciała nad barykadą i zanurkowała w ataku. Dziewczyna krzyknęła coś – zapewne przekleństwo – i wyskoczyła zza stołu. Podobnie jak John, wysunęła ręce przez rozcięcia w rękawach. W prawej dłoni trzymała podobny do ośmiornicy czar, którego każda macka składała się z polecenia: EDYTUJ [przychodzący czar Prostego Johna]. Czar rzucony przez Johna został złapany przez macki, w których szarpał się niczym płotka. Devin cmoknęła i zaczęła poprawiać klątwę. Jako potomka Nikodemus kochał pojedynki na przekleństwa w jejunusie. Przerzucał się pełnymi garściami brzydkich słów z kolegami z klasy, obrzucając ich lepkimi sprośnościami w twarz, i śmiał się do rozpuku, gdy nieprzyzwoite wyrażenia rozlewały się po plecach innego dziecka. Ale to było dawno temu, zanim magowie przenieśli go do Wieży Bębna. – HEJ! – ryknął. Oboje walczący popatrzyli na niego. – CO SIĘ TU DZIEJE, DO STU PIEKIEŁ? Choć Nikodemus był o trzydzieści lat młodszy od pozostałej dwójki, dawno temu przyjął na siebie rolę ludzi pilnującej dobrze i kategorie. prawdopodobnie myląc gniew Nikodemusa z irytacją powodu wykluczenia z zabawy, Prosty John rzucił: ZNAJDŹ [ucho Nikodemusa] i ODTWÓRZ (obrzydliwe pierdnięcie osła). Nikodemus szybko stworzył na wierzchu dłoni ZNAJDŹ i SKASUJ [dowolny czar], gestem